Najnowsze wpisy, strona 6


sty 07 2004 Bez tytułu
Komentarze: 1

,,Wielki ból zastępuje rutyna cierpienia- Jak

 trawa Grób, tak Nerwy porasta konwenans-

Zdrętwiałe Serce nie wie - czy to w nim te

 ćwieki naprawdę tkwiły? kiedy - Wczoraj?

 czy przed Wiekiem? Stopy drepczą

 bezwiednie po Chodniku wąskim

 Zdrewniałego Powietrza, Ziemi, Obowiązku –

 I niezauważalnie Twardnieje cierpienie W

 Kwarc pogodzenia - w uciszenia Krzemień –

Ołowiana Godzina - Kto przetrwał, ten ją

wspomina Tak jak ktoś, kto zamarzł,

wspomina Biel Śnieżną - Ziąb - potem

Odrętwienie - potem wszystko jedno -"

Emily Dickinson

pocaluneksmierci : :
sty 05 2004 Bez tytułu
Komentarze: 4

Po prostu cisza, po prostu samotność...czyż to nie jest szaleństwo...?? czy ucieczka nie jest złym rozwiązaniem..?? tak, ja tak sądzę, nie chcę uciekać, nie umiem...lecz słowa....czyny...to wszystko tak bardzo boli....wiem, nikt nie mówił, ze życie będzie łatwe...ale jestem na to za słaba...świadomość wszystkiego co się wokół mnie dzieje jest najgorsza....pochwała głupoty....

Tabula rasa...chciałabym znów zacząć zapisywać swą czystą kartę...swoje sumienie...chciałabym stracić pamięć...zacząć żyć na nowo...dlaczego nie pozwalają mi żyć tak jak chcę, tak jak powinnam? Duszę się w tym chorym świecie pełnym zagadek których rozwiązania tylko ja jestem świadoma...i ta świadomość mnie dobija...nie chciałam jej...ale te myśli same nachodzą do głowy gdy leżę w pokoju w którym światła dostarczają mi jedynie świece....

Inność....czym jest inność?? Przecież każdy z nas jest inny...a skoro tak, to dlaczego wszyscy dobrze się ze sobą czują?? Dlaczego wszyscy czują się elementami jednej wielkiej całości?? I dlaczego ja widzę tę całość z boku? Z wszelkimi jej niedoskonałościami z wszelkimi wyjątkowymi barwami i kształtami...

Lęk...?? tak.. towarzyszy mi od niepamiętnych czasów...ale przecież...to ja jestem lękiem...lęk jest mną i jest we mnie...lękam się siebie, o siebie, lękam się innych, o innych...jestem przyczyną i skutkiem swoich lęków...ale nie umiem tego przezwyciężyć...nie wiem czy chcę..

Bliskość? Wiem że istnieje...od dziecka ją czuję..jednak się zmienia...kiedyś zasypiałam z wrażeniem bliskości mężczyzny stojącego nade mną z nożem... teraz, z perspektywy tych kilku lat zastanawiam się, dlaczego dopiero teraz powiedziałam o tym innym....lękałam się tej bliskości..? a może właśnie dzięki niej czułam się w pełni bezpieczna...?

Cierpienie.....ma jakiś sens...przynajmniej mam taką nadzieję... bo jakie było by życie gdybym wszystko dostawała bez chwili cierpienia, bez bólu? Po cierpieniu jest większa satysfakcja z nagrody jeśli takowa w ogóle jest...a mam nadzieję ze kiedyś będzie..

Bóg...wierzę w to, ze gdzieś tam jest....

 

     ,, - Czy Bóg, prawdziwy Bóg istnieje?

        -Ach, Boże! Ty dalej swoje. Czyż nie widzisz, że żeby móc postawić to pytanie, jest nieodzowne- naturalnie- odrzucić istnienie Boga, bo czy nie uczyniwszy tego, jak można pytać o istnienie Boga? Czy widzisz całą nie-odpowiedzialnoś takiego pytania? Nie odrzuciwszy istnienia Boga, czy możesz pytać o istnienie Boga? A jeżeli odrzucisz istnienie Boga, czy wtedy zapytasz o istnienie Boga?

        Pytanie: czy Bóg, prawdziwy Bóg istnienie?- jest bezpodstawne, tak niefundamentalne i tak niefortunne, jak pytanie: czy istnieje Xhzzwzxqqq? ”

E.Stachura

 

A więc nie jestem pewna Jego istnienia, ale może choćby przez sam fakt, że słowo „Jego” zaczynam pisać dużą literą może wskazywać na fakt, że przyjmuję istnienie kogoś takiego....ale wiara....wiara nie w Boga, wiara w życie....szczęście....słowa...czyny....wiara w ludzi.....to jest prawdziwa zagadka...nie wiem czy wierze...chyba tak, lecz czy nie mylę wiary z naiwnością? Tego nie wiem....mam nadzieję ze nie...

Stabilizacja.....ciekawie brzmi...chcialabym jej, ale tylko w pewnym sensie...chcialabym mieć po prostu KOGOŚ do którego wiedziałabym, że zawsze mogę wrócić, odezwać się....stabilizacja? nie! Nie chcę egzystować w  jednym miejscu...  chcę przechodzić po moście, obserwując życie....patrząc w tę głębię...w zdeformowany obraz rzeczywistości jaki daje życie- rzeka....  życie- rzeka? Tak...życie jest rzeką....odzwierciedla to co się dzieje naprawdę, ale wszystko zniekształca...deformuje....płynąc raz szybciej, raz wolniej wprowadza nieodwracalne zmiany..tylko nielicznych oplata swymi łagodnymi falami....tylko nieliczni widzą świat takim jakim jest....jednak kiedy próbują o tym powiedzieć, uważani są za wariatów... bo przecież stworzyli oni jakiś dziwny, wyimaginowany wręcz świat....jednak ten świat...wyimaginowany świat...jest życiem, naszym życiem....

Dlaczego to piszę Nie....ja nie piszę....to napisało się przez lata....ja tylko o tym opowiadam... ubieram w proste słowa cały ten arcydziwaczny los mojej egzystencji w której z każdym dniem zadaję nowe pytania, na które nigdy nie znajduję odpowiedzi...a przecież największą tajemnicą świata jest to, że nie ma żadnej tajemnicy...to wszystko jest takie proste...

pocaluneksmierci : :
gru 15 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6

Ich śmierć to sprawiła

Ich śmierć to wszystko zmieniła...

Przechodzę między ludźmi

Niezauważana...

Niczym kwiaciarka z filmów Chaplina

Obserwuję życie z boku

Nie mówiąc ani słowa

Bo słowo to ból

Bo słowo to cierpienie

Bo cierpienie...

To życie...

A ja nie chcę mówić

Bo ja nie chcę żyć...

Nie TAK...

I tak moja sfera bytowania ziemskiego

Sprowadza się do wyimaginowanego świata nadzmysłowego...

Więc po co mam wynurzać swe myśli

Po co ubierać je w słowa...

Skoro i tak będzie kolejna śmierć....

...kolejny podmiot moich nowych aspiracji....

pocaluneksmierci : :
gru 09 2003 Bez tytułu
Komentarze: 4

Tabula rasa.....czysta karta....

biake myśli...czyste myśli..

upokorzenie..i ból wzamian...

niewinność...tak bardzo zludna...

tak mylna i przemijająca....

tak trwale...

.....wspomnienie...

wspomnienie..

...za dobrymi dniami..

za lepszym życiem...

którego i tak istnialo tylko w marzeniach...

którego i tak nigdy nie bylo ....

nie bylo...

.....w mojej żeczywistości...

cale zycie bylo...jest....

i bedzie....

.....jedynie mylnym zludzeniem...

zludzeniem....dobra......

pocaluneksmierci : :
lis 23 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

 

Jedno, kilkuletnie dziecko i osiem matek-jestem jedną z nich. Wchodzę do domu i widzę jedną z nas powieszoną w wejściu do pokoju głową ku dołowi, dziecko bawi się nożem rozcinając żyły na ręce matki. Chwytam je mocno i staram się wyrwać mu nóż z ręki, ale jest wyjątkowo silne, szarpie się i rozcina moje ręce. Do mieszkania wbiega kolejna z matek, chwyta dziecko a ja w tym czasie wybiegam szukając pomocy. Wchodzę do klatki starej znajomej-nie ma jej nazwiska na domofonie, chyba się wyprowadziła, w klatce atakuje mnie wielki, groźny pies, wybiegam, spotykam 2 kolegów  z klasy, załzawiona i zapłakana proszę o pomoc, oni tylko patrzą na mnie i mówią ze śmiechem „widziałaś? Jakieś widowisko jest w tamtej klatce” i pokazują palcem mieszkanie w którym zostawiłam dziecko, widzę ze mi nie pomogą więc wracam do tego mieszkania a za plecami słyszę tylko „agata! Co ci jest? poczekaj” –teraz w ich głosie słyszę nutę zrozumienia, ale już się nie odwracam. Wchodzę do klatki, przed drzwiami mojego mieszkania widzę kilka kobiet-ktoś mówi ze to modelki, ale nie wyglądają  na takie, wyglądają na prostytutki, przeciskam się między nimi i wchodzę do mieszkania. Widzę 7 kobiet leżących na stołach-nagich z ogolonymi głowami, pociętymi ciałami, widzę mózg małego dziecka, i ciało noworodka, obok trzy małe serduszka, z przerażeniem pytam czy dziecko żyje, odpowiadają wskazując na jedno z serc- serce jeszcze pracuje, „nieeeeeeeeeeeee!!!!”..........obudziłam się zalana łzami, takiego snu jeszcze nie miałam...tylko...co on oznaczał? Po południu poszłam do kościoła, pierwszy raz od dłuższego czasu przyszłam za wcześnie, nie mogłam tam wytrzymać, czułam się jakoś dziwnie, msza się zaczęła, akurat były chrzty, nie wiem co, ale coś do mnie mówiło „jeśli chcesz uratować te dzieci to wyjdź z kościoła”... moja mama mówiła, żebym poszła do spowiedzi, bo juch dawno nie byłam u komunii-nie poszłam, ona poszła...kiedy wróciła wzięła mnie za rękę i powiedziała „przepraszam córeczko” a mi łzy same poleciały po policzkach......dziwne sny, dziwne uczucia....coś złego się zaczyna....

pocaluneksmierci : :